Skip to main content

Jeśli pracujesz w branży budowlanej, to pewnie obiło ci się o uszy, że da się płacić tylko 5,5% podatku. I to prawda – ale tylko, jeśli działasz jako osoba fizyczna. To właśnie ryczałt ewidencjonowany i jego ulubiona stawka dla robót budowlanych. Problem zaczyna się wtedy, gdy chcesz działać w formie spółki z o.o. – samodzielnie, z partnerem albo z większą ekipą. Bo ryczałt 5,5% znika jak kamień w wodę. Ale tu wchodzi alternatywa, o której nie każdy słyszał: estoński CIT. Na czym polega estoński CIT? Kiedy możesz z niego skorzystać? Dowiedz się więcej w podcaście, który znajdziesz tutaj oraz w skrócie w tym artykule.

Estoński CIT – co to w ogóle jest?

Wyobraź sobie, że nie płacisz podatku dochodowego co roku. Nie kombinujesz z kosztami, nie przeliczasz amortyzacji, nie głowisz się, jak zmniejszyć podstawę opodatkowania. Po prostu działasz. A podatek płacisz dopiero wtedy, gdy wypłacasz pieniądze ze spółki. To właśnie estoński CIT. W teorii nazywa się to ryczałtem od dochodów spółek. Taki system został pierwszy raz wdrożony w Estonii i szybko okazał się świetnym rozwiązaniem dla firm, które chcą inwestować w rozwój zamiast wypłacać zysk. W Polsce działa od 2021 roku, a od 2022 jest znacznie łatwiej dostępny ze względu na zmiany.

Czy estoński CIT w 2025 nadaje się dla branży budowlanej?

Tak. I to bardzo. Firmy budowlane często nie wypłacają zysków na bieżąco – kasa zostaje w obiegu, bo trzeba kupić sprzęt, zapłacić ludziom, przejść przetarg, zabezpieczyć nową inwestycję. I właśnie dlatego estoński CIT może być strzałem w dziesiątkę. Zamiast płacić klasyczne 19% CIT + 19% PIT od dywidendy (w spółce z o.o.), można przejść na estoński CIT, gdzie efektywne opodatkowanie wychodzi niższe – i to tylko w momencie wypłaty zysku. Do tego odpada ogrom księgowości. Nie musisz liczyć kosztów uzyskania przychodu – podatek zależy tylko od tego, co wypłacisz.

A co z ryczałtem 5,5% dla np. podwykonawców?

Ryczałt dalej pozostaje świetną opcją, ale tylko dla osób fizycznych. Czyli jeśli prowadzisz jednoosobową działalność gospodarczą, robisz remonty, stawiasz domy – możesz korzystać z 5,5%. Ale jak tylko wejdziesz w spółkę z o.o. albo PSA – ten przywilej znika. Wtedy zostaje klasyczny CIT albo właśnie estoński. Jeśli zastanawiasz się nad przekształceniem firmy w spółkę, bo chcesz rozdzielić majątek prywatny od firmowego, wziąć ludzi na etat, zbudować markę z osobowością prawną – wtedy warto rozważyć estoński CIT jako domyślną opcję rozliczeń. Jeśli masz wątpliwość, co będzie dla Ciebie korzystniejsze, napisz do mnie. Sprawdzę Twoją sytuację i następnie zaproponuje Ci najbardziej optymalne rozwiązanie.

Ale uwaga – nie każda spółka się nadaje do E-CIT.

Estoński CIT to nie jest opcja dla każdego. W firmach budowlanych działa dobrze, ale tylko wtedy, gdy spełniasz kilka kluczowych warunków. Najważniejsze z nich w przystępnym uproszczeniu to:

  • Prosta struktura właścicielska – wspólnikami mogą być wyłącznie osoby fizyczne. Nie mogą to być inne spółki, fundusze, holdingi. Czyli jeśli twoja spółka z o.o. ma innego wspólnika będącego firmą – odpadasz.
  • Spółka nie może posiadać udziałów w innych spółkach – żadnych powiązań kapitałowych. Musi być samodzielna, czysta jak łza.
  • Większość przychodów musi pochodzić z działalności operacyjnej – czyli realnie musisz budować, remontować, zarabiać na robocie. Nie wystarczy „istnieć”.
  • Minimalne zatrudnienie – jeżeli nie masz pracowników na etacie, musisz przynajmniej sam być na umowie i opłacać składki. To ma wykluczyć fikcyjne spółki-słupy.

W praktyce większość małych i średnich firm wykonawczych – gdzie właścicielami są dwie osoby fizyczne – przeważnie bez problemu spełnia te kryteria. Wystarczy tylko, że nie bawisz się w struktury holdingowe ani nie masz udziałów w innych spółkach. W estońskim CIT obowiązują ogólnie rzecz ujmując dwie stawki:

  • 10% CIT + 19% PIT – dla małych podatników (do 2 mln euro przychodu rocznie)
  • 20% CIT + 19% PIT – dla większych firm

Ale tu ważny szczegół: te stawki stosuje się dopiero przy wypłacie zysku. Dopóki nie wypłacasz – nie płacisz. Dlatego firmy, które inwestują, zatrzymują zyski w obrocie albo chcą finansować maszyny, sprzęt, ludzi – wychodzą na tym bardzo korzystnie.

Czy to działa lepiej niż klasyczny CIT?

Dla budowlanki i określonych firm – zazwyczaj tak. Szczególnie jeśli nie jesteś typem, który co miesiąc wypłaca sobie dywidendy. Jeśli traktujesz firmę jak wehikuł do realizacji dużych inwestycji, a nie jako skarbonkę na wakacje, to estoński CIT pozwala ci legalnie obracać pieniędzmi bez oddawania części należnej do fiskusa co roku. Do tego odpada masa księgowości. Nie ma amortyzacji, nie trzeba śledzić każdego papierka kosztowego. Skupiasz się na robocie i płacisz podatek dopiero, gdy coś wypłacisz.